PADA ŚNIEG, PADA...
Gdy świt tylko zastał, Kapturek założył buciki, wypił ciepłe kakao, ucałował mamę na drogę i wyruszył do swojej ukochanej babci. Babcia mieszkała po drugiej stronie lasu, droga była kreta, ale Czerwony Kapturek znał ją już na pamięć. Kapturek dokładnie pamiętał, że za złotym dębem trzeba skręcić w prawo, potem iść drogą równolegle do biegu rzeki, a za starym domkiem skręcić w lewo. Jednak nagle zrobiło się bardzo ciemno, szare chmury zakryły niebo a z góry zaczął padać śnieg. Dziewczynka nie przygotowana na taką sytuacje postanowiła schować się obok starego domu i poczekać aż przejdzie śniegowa nawałnica.
Zaczynało się już robić późno, a śnieg prószył i prószył...
Oj, u nas też pada....
OdpowiedzUsuńA niech sobie pada, byle tylko już tak nie wiało :)
UsuńPozdrawiam i zapraszam znów.
:D U nas już prawie po śniegu nie ma śladu
OdpowiedzUsuńnie ma się co martwić, na pewno jeszcze zdąży nieraz zabielić ;)
Usuńpozdrawiam
u mnie też już śniegu nie ma:(
OdpowiedzUsuńchowaj się czerwony, bo kapturek zmooknie!!
OdpowiedzUsuńKapturku, bidulku nie zamarznij nam :-)!!!!!
OdpowiedzUsuńOho, chyba nie znałam wcześniej historii, w której Kapturka złapała śnieżyca :))
OdpowiedzUsuń